Relikwia

Autor:
Marcin Pilis
Oprawa: 
miękka
Projekt okładki: 
Janusz Fajto
Format: 
140x202
ISBN: 
978-83-61930-04-4
Data wydania: 
02/11/2009
Cena detaliczna: 
34.9 zł

                                                     Kup ebook

Kiedy ksiądz Augustyn ogłasza wiadomość o odkryciu relikwii, wiadomo, że nic już nie będzie takie jak dotąd… Czy tajemnicze znalezisko w podziemiach kościoła może mieć nadprzyrodzoną moc? Czy to rzeczywiście cud? A może zwykłe oszustwo, na którym ksiądz chce zbić kapitał? Jak zareaguje Kościół? Wciągająca i zaskakująca fabuła skłania do pytań o rolę wiary, o sens i głębię powołania kapłana, narażonego na pokusy współczesnego świata i trapionego wątpliwościami.

Czy celibat to droga do świętości, czy okrutna próba charakteru, z góry skazana na klęskę? Jest w tej książce analiza samotności i wyrzeczenia, ale i obraz bezmyślnego egoizmu, cynicznych działań prowadzących do tragedii; skrajne uczucia pchają bohaterów w sidła niebezpiecznych związków i nieprzemyślanych decyzji. W powieści Marcina Pilisa miłość splata się z grzechem, świętość kala zbrodnia, a postępki ludzi wyznacza kult próchniejących szczątków. „Relikwia” nie jest zwykłą historią o relacjach Kościoła z wiernymi, ale wnikliwą analizą ludzkich namiętności i stanów ducha społeczności zasklepionej w schematyzmie rytuału liturgii i dnia codziennego. Pozornie wszystko jest w najlepszym porządku: wiara i religia idą w parze, życie duchowe oddziela od prozaicznej rzeczywistości wyraźna granica, ale pod cienką warstwą poprawności kryje się nienawiść i obłuda.

Jest czy nie jest Polska państwem wyznaniowym – dyskusja trwa, ale na prowincji proboszczowie dyscyplinują swoje owieczki jak trzeba. Marcin Pilis wchodzi swoją powieścią za kulisy tej duchowej opieki: pokazuje religijne uniesienia i histerie, kościelne manipulacje faktami i przemilczenia, strach ludzi i arogancję tych, którzy mają ich prowadzić do zbawienia, ale też szczerą wiarę mieszającą się z pokusami niekiedy silniejszymi od niej. Samo życie. Tu nie ma pozytywnych postaci, są prawdziwi ludzie, którzy chcą być lepsi i mają nadzieję, że religia i wiara im to ułatwią. A tu raz się uda, a raz nie... Na szczęście autorowi udała się powieść. Leszek Bugajski, Newsweek

„Pan raczył się pojawić i odezwać tutaj, w ich zgrzebnym, nieciekawym świecie” – tak oto, słowami autora, można by streścić tę powieść. Opowieść najbardziej jak to tylko możliwe prawdziwą, dotykalną, czystą. Atutem tej książki wydaje się to, że czerpie ona soki żywotne ze wszystkich nurtów debaty publicznej toczącej się współcześnie wokół problemów Kościoła katolickiego, nie opowiadając się jednak za żadną ze stron. Marek K. E. Baczewski

 

RECENZJE KSIĄŻKI
Zwiedzam wszechświat - blog Isadory

Co powiedziały piszczele wiary?  - Marek Baczewski „Nowe Zagłębie”, nr 6/2009
Grupa archeologów prowadzi wykopaliska w fundamentach zabytkowego kościoła. Dwa metry pod posadzką uczeni znajdują tajemniczą kryptę. W jej wnętrzu spoczywa anonimowy szkielet sprzed kilkuset lat. Na razie to zbyt mało, by postawić małomiasteczkową opinię publiczną w stan gotowości. Tu jednak przystępuje do dzieła widmowy autorytet. Proboszcz miejscowej parafii, ksiądz Augustyn Płaczek, przeżywa objawienie. Zjawy św. Dominika Savio i Henryka Kietlicza, arcybiskupa gnieźnieńskiego (1200–1219), pieczętują enigmatyczne szczątki nimbem nadprzyrodzonej łaski. Kości mają moc!

Jak się zakończy historia znaleziska? Klątwą? A może błogosławieństwem? Niewątpliwie coś zaczyna się dziać – i nie chodzi tu o hurtowniczą remisję fizycznych schorzeń, ani też o to, żeby czworonożne bydło w obliczu domniemanej relikwii miało odzyskać utraconą dwunożność. W świecie materialnym za sprawą szkieletu istotnie dzieje się niewiele. Któraś z owieczek odczuwa tajemnicze „szczykanie”, zostaje zdemaskowany pewien ksiądz-pedofil, na głowie jednego z wikariuszy pojawia się irokez. Jedno jest pewne: święte szczątki stanowią dla wiernych wezwanie do podjęcia radykalnych życiowych decyzji. Czy rzeczywiście objawiła się moc Niebios? Czy raczej mamy do czynienia ze zwykłą fanaberią starzejącego się kapłana? Jak zareagują hierarchie kościelne? Czy lokalny potentat biznesowy rzuci się do produkcji chrupiących szkielecików z breloczkiem zawierającym wodę święconą? Czy prowincjonalna społeczność, poszukująca w religii – zdawałoby się – metafizycznego trankwilizatora, sprosta wyzwaniu, które postawi przed nią moc objawiona?

Te pytania przepajają atmosferę powieści Marcina Pilisa. Cóż się zatem wydarzyło w miasteczku? Oddajmy głos autorowi: „Po wyjściu z kościoła miasto wokół, brudne i nijakie, przybrało nowy, świątobliwy wymiar, stało się namaszczone uobecnieniem Boga. Pan raczył się pojawić i odezwać tutaj, w ich zgrzebnym, nieciekawym świecie”. To wszystko. „Nasza wiara staje przed testem dla samej siebie – oznajmia jeden z bohaterów Relikwii. – Nieznane każe nam się nad sobą pochylić“. Taką właśnie próbę pochylenia się nad Nieznanym stanowi historia opowiedziana przez Pilisa.

Nie mam zamiaru wypisywać bzdur, że sensacyjny wątek stał się dla autora pretekstem do snucia poważniejszych i głębszych myśli. Intryga jest po prostu kośćcem ładu tej książki i próżnym wysiłkiem byłoby snuć teorie o tle społecznym czy problematyce publicystycznej powieści.

Niechaj ewentualne abstrakcyjne dociekania staną się wyłącznym udziałem implikującego umysłu czytelnika. Atutem tej książki wydaje się to, że czerpie ona soki żywotne ze wszystkich nurtów debaty publicznej toczącej się współcześnie wokół problemów kościoła katolickiego, nie opowiadając się jednak za żadną ze stron. Autor Relikwii nie zniża się do ferowania łatwych, zaokrąglonych tez publicystycznych.

To powieść napisana „po bożemu”. Nie uciekając się do tanich awantur stylistycznych ni konstrukcyjnych, Pilis stawia pytania fundamentalne dla naszej współczesności. Czy powieść Pilisa kreśli portret świętego naszych czasów? Główny bohater idealnym kapłanem z pewnością nie jest. Ale czy w jego splątanym losie nie przejawia się odprysk i zapowiedź charyzmatu? Ksiądz Augustyn, wysmagany biczem codzienności i udręczony rygorem powołania, na pewno zasługuje na taki namysł. Między wierszami tej jakże bardzo „życiowej” historii pojawia się, najistotniejszy, jak sądzę, wątek definicji powołania.

Można by wysnuć następujące dociekanie: powołanie to coś, co nas ustawicznie przekracza i do czego usiłujemy dorosnąć. Mamy więc powieść rzeźwą, napisaną ze swadą, prezentującą głęboką analizę z życia prowincji i wnikliwie zarysowane portrety jej mieszkańców. To truizmy, ale daliby bogowie nam więcej książek, o których można by dyskutować za pomocą komunałów.

 

Kulturoskop - Religia TV
Książka, o której nie można zapomnieć - Okiem recenzenta
Warto mieć bez względu na światopogląd - blog Pisany inaczej
 

strony www Poznań